piątek, 5 stycznia 2018

Dwór skrzydeł i zguby - Sarah J. Maas - RECENZJA

Dzisiaj przybywam do Was z kolejną pozycją od Maas. Jeśli czytacie moje wpisy od dłuższego czasu, to wiecie, że jest to moja ulubiona autorka, której książki uwielbiam!  Zapraszam Was serdecznie do recenzji pełnej synonimów do słów typu "cudowny" i ich powtórzeń, bo słownik jest chyba zbyt ubogi, żeby opisać tę książkę.


***OPIS***


Wojna zbliża się wielkimi krokami. Feyra przebywa na Dworze Wiosny i szuka informacji na temat wrogich armii. Musi snuć różne intrygi, ale nawet niewielkie potknięcie może zniszczyć nie tylko ją, ale wszystko na czym jest zależy. Dwór Nocy musi przekonać pozostałych władców, by stanęli po ich stronie w nadchodzącej wojnie. Sojuszników znajdują w najmniej spodziewanych miejscach. Już niebawem dwie armie zetrą się w straszliwej wojnie.



***RECENZJA***

Bardzo długo czekałam na możliwość lektury tej książki, ale wreszcie się doczekałam. W środę przyniosłam to cudo do domu i stwierdziłam "Może przeczytam jeden rozdział?" Nie, przeczytałam jakieś 120 stron, a odkładałam ją z bólem tylko dlatego, że czekał mnie sprawdzian. Ta książka to 850 stron szczęścia, które skończyło mi się w weekend.

,,Tylko ty możesz zdecydować, co cię złamie, Wyzwolicielko. Tylko ty."


Bohaterowie w tej książce są przecudownie wykreowani. Na przestrzeni całej trylogii widać przemianę, jaką przeszła Feyra. Uczy się walki, staje się sprytniejsza i doskonale orientuje się na nowej pozycji. Rhysand (💗) to mistrzostwo świata! Uwielbiam go, jego poczucie humoru i charakter. Do grupy przyjaciół głównych bohaterów dochodzi nowych 2 bohaterów i mimo, że na początku mnie irytowali, to z czasem zyskali moją sympatię.

Humor tej powieści niejednokrotnie sprawi, że zaczniecie się uśmiechać, a może nawet wybuchać śmiechem. Bohaterowie są niesamowicie zabawni i na pewno Was rozweselą,

,,Tryumfalna noc... i wieczne gwiazdy. Jeśli on był ciemnością, ja byłam migoczącymi gwiazdami, które dobrze widać tylko w jego ciemnościach."

Akcja pędzi już od pierwszych stron i taki stan utrzymuje się do końca, z tą różnicą, że coraz bardziej przyspiesza. Pędzi jak szalona, wciska w fotel i nie pozwala czytelnikowi odłożyć książki.

„- Wszyscy mamy w sobie coś strzaskanego – rzekła Mor. – Każdy na swój sposób… Okruchy w miejscach, których nikt nie zobaczy.”

Opisy są doskonale skonstruowane. Czyta się je z olbrzymią przyjemnością i z łatwością można wyobrazić sobie opisywane rzeczy czy krajobrazy.

Nie mogę zrobić nic innego, jak z całego serducha polecić Wam tę trylogię, jak i pozostałe książki Maas. Są fenomenalne! Rumieńce na policzkach, wstrzymany oddech i kac książkowy - to wszystko zapewnią Wam te książki. Te 850 przeleciało mi błyskawicznie, a nawet żałuję, że nie było ich więcej. Czytaliście już jakieś pozycje od Maas? Co o nich sądzicie? Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z żadną z książek Maas, to lećcie do księgarni i nadróbcie zaległości!

***MOJA OCENA***

★★★★★★★★★★

Pozdrawiam serdecznie,
Gosia


Książkę otrzymałam we współpracy barterowej za recenzję zawierającą moją subiektywną opinię.


2 komentarze:

  1. Bardzo wiele pozytywnych opinii już słyszałam na temat tego tytułu. Dzisiaj z kolei jest to już czwarta recenzja tej książki i wszyscy ją zachwalają. Chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja, wychodzi na to, że muszę ją przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz ślicznie dziękuję :-)